Jest to tradycyjne danie Śląska Cieszyńskiego, o którego istnieniu dowiedziałam się przypadkiem kilka lat temu i wiele lat po wyprowadzce z rodzinnego miasta. Ma nietypowy smak
i niekoniecznie przypadnie wszystkim do gustu, ale warto skosztować.
Trzeba się spieszyć, bo kwiaty opadną i trzeba będzie czekać kolejny rok, żeby spróbować.
Ważne - w kwiatach żyją małe stworki, które po umieszczeniu kwiatów na papierze same sobie pójdą. Przez mycie czy otrząsanie traci się bardzo wiele smaku czyli pyłku.
Składniki:
- 500 ml mleka
- 10 dorodnych baldachów kwiatów czarnego bzu
- 300 g mąki
- 2 jajka
- cukier puder do posypania
- dla ochotników cukier do ciasta
- olej
Chwytając za łodyżkę zanurz kwiat w cieście i umieść na gorącym tłuszczu. Jeśli tłuszcz jest głęboki i ciasta niewiele usmaży się cały z obu stron. Jeśli nie chcemy - to moja przeróbka - używać dużej ilości tłuszczu obetnij po podsmażeniu pierwszej strony nożyczkami dość nisko zieloną część kwiatu ( nadal się smaży więc ostrożnie ) i odwróć naleśnik na drugą stronę.
Obcinanie łodygi wcześniej troszkę utrudni umieszczenie całego kwiatu na patelni.
Kwiat posypujemy cukrem pudrem.
W oryginale całość się usmaży w głębokim tłuszczu a zielony "badylek" u góry jest dekoracją.
U mnie dekoracją są jadalne truskawki i niejadalny na surowo baldach.
Przepis bierze udział w akcji.
2 komentarze:
Smakowity przepis. Dziękuję za udział w akcji "czerwiec miesiącem kwiatu bzu czarnego". Pozdrawiam
Ach, pyszności!
Przepadam wprost za tych charakterystycznym, bzowym smakiem :)
Prześlij komentarz