Więc kiedy już wreszcie wracałam z burczącym brzuchem do domu, z maksymalnie obolałą głową, stojąc w ścisku w autobusie próbowałam obmyślić plan co by tu zjeść. Przemknęło mi przez myśl, że coś sobie kupię, ale nie chciało mi się wysiadać z autobusu, bo jestem głodna, bo boli mnie głowa, bo byle szybciej być w domu i zjeść jakąś pigułkę, która "zniknie" mój ból. Najlepiej, żeby zrobiło się samo bo mi się nie chce i żeby było szybko, i żebym nie musiała szukać przepisu, bo głowa mnie boli więc nie chce mi się czytać i szukać też mi się nie chce.
Na szczęście znalazłam bakłażana i ciasto francuskie, ale myśleć też się mi nie chciało co z nimi zrobić. No więc bardzo twórczo wrzucałam różne rzeczy na patelnię, co chwilę kosztując i stwierdzając, że to jednak nie tak miało smakować. Ostatecznie jednak powstało coś naprawdę dobrego co mnie mocno zdziwiło, co więcej nawet to jakoś wygląda :-P, więc postanowiłam się przepisem podzielić wykorzystując pełny brzuch i brak ćmienia w czaszce. Wszystko zjadłam sama :-( wypełniając okres oczekiwania połową tabliczki czekolady :-(((.
Składniki:
- 1 opakowanie ciasta francuskiego
- 1 bakłażan
- 1 pomidor
- 1 ząbek czosnku
- 2 łyżki sezamu
- 100 g krewetek
- 3 łyżki soku z cytryny
- 1 łyżeczka oregano
- 1 łyżeczka bazylii
- 1 łyżeczka estragonu
- parmezan
- sól
- pieprz
- chili
Rozgrzej piekarnik do 220 stopni.
W mojej szybkiej wersji nie zdążyłam odparować sosu, więc łyżką cedzakową przełożyłam zawartość patelni na rozłożone na blasze ciasto. Został mi skrawek ciasta, więc po oprószeniu całości farszu parmezanem zrobiłam z niego bardzo artystyczną kratkę na wierzchu.
Piecz 15 minut.
Buziaki dla miłośników poniedziałku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz