Od jakiegoś czasu na mojej stronie
cisza. Nie przybywa przepisów. Nie oznacza to, że przestałam
gotować, wręcz przeciwnie pracuję nad większym projektem jakim
jest akcja Makaron rządzi zdrowo. Łatwo nie jest – nie pojadę
najkrótszą drogą. A na dodatek za wyjątkiem jednego przepisu
pastę przygotowywałam własnoręcznie zamiast kupować, mimo że
wcześniej nigdy tego nie robiłam.
Był to prawdziwy kurs, który mam
nadzieję zaliczyłam. Okazuje się, że wcale nie jest tak trudno –
no może oprócz wersji węgierskiej, która wymagała lekkich
kombinacji, ale na szczęście istnieje yotube i genialny filmik,
który warto dla poprawy nastroju obejrzeć.
Gdyby nie ta akcja jeszcze pewnie długo zabierałabym się do własnych nudli. Bo myślałam, że nie dam
rady.
Wszystkie dania wykonywałam zgodnie z
przepisami i co nigdy się nie zdarza – nic nie zmieniałam. Nawet
przepisy na makaron pochodzą z konkretnych
krajów. Jak mogę poprawiać coś czego nie znam i nawet nie wiem
jak ma smakować? Aż takim znawcą kuchni nie jestem? W ogóle nie
jestem... Lubię gotować i jeść.
Najwięcej czasu zajęły mi wędrówki
po księgarniach, czytelniach i bibliotekach. Nie obyło się
oczywiście bez blogerów z poszczególnych krajów, z których rad
korzystałam.
A wszystko to wśród walki o życie
mojego zwierzaczka, bieganiu do pracy i zaliczeniu dwóch wesel.
Koniec gadania.
Panie i Panowie czas zacząć jeść.
Moja wyprawa zaczyna się oczywiście
we Włoszech, skąd pochodzi naprawdę przepyszny deser z jabłkami.
W pewnym filmie pojawiło się zdanie, że trzeba zaczynać od
deseru, bo po całym obiedzie nie ma już miejsca na to co najlepsze.
I ja się z tym zgadzam. W Słowenii zjemy danie tak tradycyjne, że
aż wpisane na listę tradycyjnych produktów tego kraju, niestety
nie tylko ja wpadłam na pomysł, żeby zrobić tą potrawę.
Następnie węgierska zupka z dużą ilością papryki. Słowacja i
Czechy, okazały się kosmicznym wyzwaniem. Oni jedzą to co my,
czyli ziemniaki. Ciężko było wyszukać coś oryginalnego. Tutaj
dania tak dziwne, że aż bałam się je zrobić. Niepotrzebnie.
Zwłaszcza Słowacka mieszanka okazała się naprawdę fantastyczna.
W Czechach oczywiście czeski film - potrawa z 1826 roku wg autorki
była tak oczywista, że aż nie uwzględniała proporcji, a
wykonanie makaronu skwitowane zostało lapidarnym – zrób makaron z
3 jajek – w końcu każdy WIE jak.
No i wracamy do ojczyzny. Królestwa
kuchni ... włoskiej. Ale my także mamy makaronową perełkę, którą wszyscy
dobrze znają.
No więc zacznijmy w końcu gotować.
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz