11.10.2013

Z ziemi włoskiej do Polski.

Od jakiegoś czasu na mojej stronie cisza. Nie przybywa przepisów. Nie oznacza to, że przestałam gotować, wręcz przeciwnie pracuję nad większym projektem jakim jest akcja Makaron rządzi zdrowo. Łatwo nie jest – nie pojadę najkrótszą drogą. A na dodatek za wyjątkiem jednego przepisu pastę przygotowywałam własnoręcznie zamiast kupować, mimo że wcześniej nigdy tego nie robiłam.
Był to prawdziwy kurs, który mam nadzieję zaliczyłam. Okazuje się, że wcale nie jest tak trudno – no może oprócz wersji węgierskiej, która wymagała lekkich kombinacji, ale na szczęście istnieje yotube i genialny filmik, który warto dla poprawy nastroju obejrzeć.
Gdyby nie ta akcja jeszcze pewnie długo zabierałabym się do własnych nudli. Bo myślałam, że nie dam rady.
Wszystkie dania wykonywałam zgodnie z przepisami i co nigdy się nie zdarza – nic nie zmieniałam. Nawet przepisy na makaron pochodzą z konkretnych krajów. Jak mogę poprawiać coś czego nie znam i nawet nie wiem jak ma smakować? Aż takim znawcą kuchni nie jestem? W ogóle nie jestem... Lubię gotować i jeść.
Najwięcej czasu zajęły mi wędrówki po księgarniach, czytelniach i bibliotekach. Nie obyło się oczywiście bez blogerów z poszczególnych krajów, z których rad korzystałam.
A wszystko to wśród walki o życie mojego zwierzaczka, bieganiu do pracy i zaliczeniu dwóch wesel.
Koniec gadania.
Panie i Panowie czas zacząć jeść.
Moja wyprawa zaczyna się oczywiście we Włoszech, skąd pochodzi naprawdę przepyszny deser z jabłkami. W pewnym filmie pojawiło się zdanie, że trzeba zaczynać od deseru, bo po całym obiedzie nie ma już miejsca na to co najlepsze. I ja się z tym zgadzam. W Słowenii zjemy danie tak tradycyjne, że aż wpisane na listę tradycyjnych produktów tego kraju, niestety nie tylko ja wpadłam na pomysł, żeby zrobić tą potrawę. Następnie węgierska zupka z dużą ilością papryki. Słowacja i Czechy, okazały się kosmicznym wyzwaniem. Oni jedzą to co my, czyli ziemniaki. Ciężko było wyszukać coś oryginalnego. Tutaj dania tak dziwne, że aż bałam się je zrobić. Niepotrzebnie. Zwłaszcza Słowacka mieszanka okazała się naprawdę fantastyczna. W Czechach oczywiście czeski film - potrawa z 1826 roku wg autorki była tak oczywista, że aż nie uwzględniała proporcji, a wykonanie makaronu skwitowane zostało lapidarnym – zrób makaron z 3 jajek – w końcu każdy WIE jak.
No i wracamy do ojczyzny. Królestwa kuchni ... włoskiej. Ale my także mamy makaronową perełkę, którą wszyscy dobrze znają.
No więc zacznijmy w końcu gotować. Smacznego.

Brak komentarzy: